
Bardzo lubimy produkty, które sugerują nam, że jemy swojsko, naturalnie i prawie jak u mamy czy babci. Nic dziwnego, że producenci żywności wykorzystują nasze skojarzenia i próbują przemycić swoje produkty jako szynkę babuni, pasztet od dziadka czy maminą sałatkę. Na zakupach musimy bardzo uważać, by nie dać się ponieść sentymentom, ponieważ te produkty wcale nie są najlepszym możliwym wyborem. Znajdziemy tam bowiem składniki, których w kuchniach naszych babć próżno byłoby szukać. Bardzo często wędliny aromatyzowane są sztucznymi dodatkami. Z pozoru idealna wędzona kiełbasa jest tak naprawdę udoskonalana chemicznym aromatem wędzarniczego dymu lub zanurzana w płynnej wędzonce. Całość bywa konserwowana. W gotowych sałatkach i wędlinach znajdziemy często sorbinian potasu obwiniany za stany alergiczne i bóle brzucha oraz karageny, poprawiające strukturę gotowego produktu. Do mięsa sypie się również białko sojowe, pozwalające bardziej „rozwodnić” mięso. Reklama potrafi ogłupić, jednak na zakupach nie sugerujmy się nazwą towaru, a jego składem.
